poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Wędrująca książka mamagi

Dawno temu, jeszcze wtedy na blogu mamagi, teraz Plachaart zobaczyłam zapisy na zabawę we wspólne czytanie jednej książki. Sprawdziłam w miejscowych bibliotekach czy mają ten tytuł i gdy ostatniego dnia miałam zapisać się ... poszłam rodzić. Kilka dni później na szpitalnym łóżku napisałam jednak do Organizatorki czy przygarnęłaby mnie jeszcze i w ten sposób dołączyłam do listy Uczestniczek. Pisałam o tym tu. Zaczęło się oczekiwanie, śledzenie wpisów na blogu Agnieszki i u innych dziewczyn. Po roku jakoś zwątpiłam, bo cisza w eterze, nie wiedziałam gdzie nasza lektura. I ... pewnego dnia list polecony, a na nic nie czekałam, adresatka też nieznana. Ogromne zdziwienie. Otwieram a tam ....


Książka okazała się bardzo ciekawa i praktycznie w dwa dni połknięta. Potem dokończyłam zakładkę dla kolejnej osoby, hehhe czyli samej organizatorki, bo książka wracała już do właścicielki. (Należało przygotować drobny upominek związany z czytelnictwem) Dorzuciłam słodkości, poczyniłam odpowiedni wpis w książce wśród  innych i tak to wyglądało przed wysłaniem dalej:


i jeszcze zbliżenie na przód zakładki


i na jej tył


Agnieszko raz jeszcze dziękuję za zorganizowanie zabawy i umożliwienie mi wzięcia w niej udziału. A tu podsumowanie zabawy u Plachaart

środa, 21 sierpnia 2013

Druga metryczka

Była metryczka dla dziewczynki, czas na męską wersję. Bardzo mi się podobają te bobasy z dużymi główkami. Wyszywa się je szybko i są naprawdę urocze. Szkoda tylko, że nie mam wszystkich wzorów z tej serii. Wszystkie bym je chętnie wyhaftowała. 


Pozdrawiam osoby tu jeszcze zaglądające :*

piątek, 9 sierpnia 2013

Chusta od Moteczka

Latem, w końcu o tym napiszę i pokażę. Muszę, bo czas najwyższy i piękne to jest nieziemsko. Często, nawet teraz ją oglądam, dotykam... A i niedowiarków muszę uspokoić, że dostałam tę chustkę i to już dość dawno temu



Wiosną otrzymałam paczkę, a w niej tę delikatną jak mgiełka chustkę, przecudowną frywolitkową broszkę i czekoladki. 



Marysia bała się, że późno, że w kwietniu to ja już tej chusty nie założę, ale zima celowo zwlekała z odejściem, bym mogła się nią pochwalić. Oj, zachwycałam się nią nie tylko ja. Koleżanki i siostry zerkały zazdrośnie. Obce panie w autobusie też:). Może tego nie widać na zdjęciach, ale to jest niesamowicie cieniutkie, mięciutkie, delikatniutkie, że nie sposób tego opisać ani uchwycić na fotkach, ale proszę, podziwiajcie:



Zimą zapisałam się na candy u Moteczka. Było to jeszcze w grudniu. Należało napisać dlaczego dla mnie i jaką chustę chce się otrzymać, w razie wygranej. Podobają mi się wszystkie wydziergane przez Marysię, dlatego zdałam się zupełnie na nią, i ze wzorem, i z kolorem. Jak niespodzianka to niespodzianka. W sumie to nie liczyłam za bardzo na wygraną, a i potem ciężko było uwierzyć, że to do mnie uśmiechnęło się szczęście. Napiszę jeszcze, że chusta oprócz tego, że jest urocza to jest równiutko i starannie wydziergana. Śliczna jest, moja jest i już




Moteczku, dziękuję!